Szukaj Szukaj
KSIĄŻKILiteraturaMilitaria
Elitarne jednostki specjalne Wojska Polskiego 1939–45
-37%

Elitarne jednostki specjalne Wojska Polskiego 1939–45

Piotr Korczyński

Wydawnictwo:Vesper
Autor: Piotr Korczyński
Liczba stron: 256
Oprawa: twarda
Język oryginału: polski
Rok wydania w Polsce: 2013
Format: 14.0x20.5cm
ISBN: 9788377311547
Dostępność:Produkt czasowo niedostępny
EAN:9788377311547
Elitarne jednostki specjalne Wojska Polskiego 1939–45
Cena sugerowana przez wydawcę:
19,90
12,46
Oszczędzasz: 7,44

Opis

18 listopada 1942 roku kompania znalazła się w głównym ośrodku szkoleniowym komandosów – osławionym Commando Depot w Achnacarry w północnej Szkocji. Komendantem ośrodka był podpułkownik Charles Vaughan, którego komandosi nazywali „Dziedzicem na Achnacarry” lub „Rommlem Północy”. W ośrodku żołnierze przechodzili niezwykle ciężki, trzytygodniowy kurs. Zaliczenie całego programu szkolenia uprawniało do noszenia tytułu „komandosa”. Ćwiczenia prowadzono od świtu do zmroku, często również nocą. Cały obóz tonął w błocie, ale na każdy apel należało stawić się w nieskazitelnie czystym mundurze. Program kursu obejmował między innymi marszobiegi w pełnym oporządzeniu z bronią oraz zajęcia na strzelnicy. Szczególną wagę przywiązywano do treningu tak zwanej cichej roboty na nieprzyjacielskich tyłach. Ćwiczono walkę wręcz, walkę sztyletem, wspinaczkę górską i pływanie. Aby oswoić przyszłych komandosów z ogniem, większość zajęć odbywało się z użyciem ostrej amunicji. Wszystkie komendy musiały być wykonywane w biegu, nawet zbiórki na posiłek przed kuchnią. Tak forsowna zaprawa oprócz doskonalenia umiejętności bojowych miała jeszcze jeden cel. Żołnierze, którzy jej doświadczyli byli zgodni co do tego, że: „Achnacarry było przede wszystkim szkołą charakterów. Kiedy nogi odmawiały posłuszeństwa, kiedy brakowało w piersiach tchu, wzrok zachodził mgłą, a oporządzenie i broń ciążyły niezmiernie, trzeba było wielkiej siły woli, aby nie ustać, aby wytrwać do końca. Niejeden był bliski załamania i wtedy okazywało się, że Achnacarry było też szkołą koleżeństwa. Podtrzymywano się wzajemnie na duchu, silniejsi pomagali słabszym, choć sami ledwo trzymali się na nogach”.

Opinie

Ta strona wykorzystuje ciasteczka lub podobne technologie do przechowywania informacji. Brak zmiany w ustawieniach przeglądarki oznacza zgodę na to. Więcej w naszej polityce prywatności.